top of page

Żywienie kota wydaje się być najprostszym z problemów, na jakie może się natknąć opiekun kota, a to z powodu dostępności wielkiej ilości naukowo przygotowanych diet i karm. Ilość dostępnych na rynku gotowych suchych karm przyprawia o zawrót głowy, podobnie jest zresztą z karmami puszkowymi. Wybór nie jest prosty, bo każdy producent zachwala swój produkt jako ten jedyny w pełni naturalny i zgodny z potrzebami kota.


 Koty, chociaż wraz z psami należą do zwierząt mięsożernych, są nimi dużo bardziej niż psy. Koci organizm "poszedł na łatwiznę", i nastawił się na korzystanie z gotowego białka zwierzęcego, zatracając umiejętność syntezy niektórych aminokwasów, zwłaszcza tych zawierających siarkę (białka zbudowane są z aminokwasów). Dlatego nigdy nie zrobimy z kota wegetarianina, co przy pewnym nakładzie pracy kulinarnej jest możliwe w przypadku psa. Aminokwasy egzogenne, czyli takie, których kot nie potrafi wytworzyć sam, i musi mieć je podane w jedzeniu, to między innymi:

- tauryna

- lizyna

- tryptofan

- metionina

- cysteina

- arginina

Niedobór aminokwasów egzogennych ma bardzo poważne następstwa zdrowotne dla kota, dlatego tak ważna jest właściwie zbilansowana dieta dla naszych mruczków. Źródłem wszystkich aminokwasów egzogennych jest mięso.

Odpowiednia dieta musi zapewnić dobre psychiczne samopoczucie kota, co osiągnięte może być poprzez unikanie monotonii i zapewnienie różnorodności pożywienia. Takie podejście zmniejsza prawdopodobieństwo wychowania wybrednego kota, chociaż uczulam, na pewno tego nie gwarantuje, ponieważ koty, podobnie jak ludzie, zmieniają swoje gusta kulinarne z wiekiem, i nawet nasze największe starania nie są w stanie skłonić ich do jedzenia tego, co akurat my uznamy za stosowne. Dobrze zbilansowana dieta to taka, która zawiera wszystkie najważniejsze składniki, tzn. białko, tłuszcze, węglowodany, minerały i witaminy, w racjach zapewniających prawidłowy rozwój i wzrost. W przeciwieństwie do człowieka, udział tłuszczów w kociej diecie powinien być dość wysoki, na poziomie ok 23%, a węglowodanów niski, na poziomie 5-6%, to tak biorąc wartości idealne. Dzieje się tak, ponieważ koty nie potrafią pozyskiwać energii z węglowodanów, pozyskują ją bezpośrednio ze spalania białka i tłuszczy właśnie. Nadmiar węglowodanów przerobiony zostanie na ich własny, odłożony na "czarną godzinę", tłuszcz. Czarną godzinę, która - znając miłość kociarzy do ich podopiecznych - nigdy nie nastąpi, w rezultacie mamy więc kota otyłego.

Suche karmy renomowanych firm specjalizujących się od lat w żywieniu kotów, są pełnowartościowym, zbilansowanym pokarmem, który przy okazji jest bardzo wygodny w użyciu. Chciałabym tu jednak przestrzec przed tanimi, supermarketowymi karmami, w których jest znikoma zawartość mięsa, substancji podstawowej w żywieniu kotów. Proponuję zastosować bardzo prostą analogię: Jeśli kilogram karmy, przetworzonej, zapakowanej, wysłanej, czyli z rzeszą ludzi po drodze "do zarobienia", kosztuje 5 lub 7 zł, to jakie mięso można do niej włożyć? Jakie mięso kupicie Państwo w cenie 5 zł za kilogram? ŻADNEGO. I tak też jest z karmami' "które Twój kot kupowałby", jest w nich, nawet nie mięsa, a produktów pochodzenia zwierzęcego, 4%. Reszta to wypełniacze w postaci pszenicy i kukurydzy, na które wiele z naszych mruczków jest uczulona. Dodatki takie znajdują się, niestety, również w karmach z dość wysokiej półki, szukamy więc takich, które ich mają jak najmniej, a najlepiej wcale. 

Wygodnymi karmami są pokarmy w puszkach, ale tutaj trzeba być ostrożnym, gdyż niekiedy koty, szczególnie kocięta, dostają po nich rozwolnienia. Tzw. miękkie karmy mają inną poważną wadę: koty nie ćwiczą mięśni szczęk i nie czyszczą w naturalny sposób zębów, co może doprowadzać do odkładania się kamienia nazębnego, a w konsekwencji brzydkiego zapachu z pyszczka. Nie znaczy to oczywiście, że nie należy ich stosować, ale na pewno nie należy ograniczać podawania mięsa do tego z puszek. Przy mięsie puszkowym obowiązują te same zasady, co przy karmach suchych, czyli uważnie czytamy sklad, bo bardzo często to, co wygląda na mięso, jest jedynie ryżowo-przeniczną papką z dodatkiem mięsa, na poziomie niekiedy kilku procent.

Aby urozmaicić kocią dietę, dobrze jest wprowadzać do ich diety świeże jedzenie, takie jak surowe lub gotowane mięso. Mięso kurze należy jednak gotować, aby ustrzec naszego pupila przed zarażeniem salmonellą, inne gatunki mięsa powinno się najpierw przemrozić. Nie należy w żadnym wypadku podawać kotu surowej ryby, gdyż może to okazać się fatalne w skutkach. Mięso ryb zawiera tiaminazę, enzym rozkładający tiaminę (witamina B1), której niedobór wywołuje osłabienie, zaburzenia czucia, niewydolność serca, uszkodzenia mózgu i nerwów. Tiaminaza jest na szczęście wrażliwa na działanie wysokiej temperatury, można więc od czasu do czasu podać kotu rybę gotowaną. Są ryby, które tiaminazy nie posiadają, i można je podać na surowo, należą do nich:

Łosoś 
Pstrąg 
Węgorz 
Halibut 
Dorsz 
Szczupak 
Okoń 
Łupacz 
Morszczuk, 
Flądra 
Sola

Ryby z powyższej listy możemy spokojnie podawać na surowo.

 

Poniżej lista ryb, które podajemy JEDYNIE PO OBRÓBCE CIEPLNEJ, czyli ugotowane, albo w wodzie, albo na parze:
karp
leszcz
makrela
miętus
mintaj
płoć
śledź
sardela
sum
sandacz.

 

Nie wolno również karmić kota psią karmą, gdyż kot ma zupełnie inne zapotrzebowanie na tłuszcz i białko niż pies. Dorosły kot potrzebuje mniej więcej pięć razy tyle białka co dorosły pies. Pokarm kota musi także zawierać aminokwas zwany tauryną, zbędny w żywieniu psów. Koty mają większe zapotrzebowanie na inne składniki pokarmowe, m.in, witaminę B. Krótko mówiąc, psia karma nie zapewni kotu odpowiedniej ilości potrzebnych mu składników. 

Mleko, chociaż kojarzone jako ulubione pożywienie kotów, nie powinno być podawane dorosłym kotom, a kocięta powinny otrzymywać jedynie specjalnie dla nich przeznaczone. Podawanie mleka dorosłemu kotu może wywołać biegunkę i inne problemy trawienne, ponieważ dorosłe koty nie trawią zawartej w mleku laktozy. Oczywiście można pozwolić sobie od czasu do czasu na niewielką ilość, która posłużyć może jako nagroda lub smakołyk, ale trzeba pamiętać o umiarze. 

Nie należy podawać kotu słodyczy, nie mają one dla niego żadnych wartości odżywczych a spowodują tycie i choroby trawienne.

 Koty, chociaż mają węch słabszy niż psy, w porównaniu z człowiekiem są mistrzami węchu. Ich nos jest szczególnie wrażliwy na zapachy zawierające związki azotu, które wydzielane są przez zepsute lub nieświeże pożywienie. 

Koci język jest szorstki jak szczoteczka dzięki rogowym brodawkom służącym mu nie w celu rozkoszowania się smakiem (nie zawierają kubków smakowych), ale właśnie jako szczotka do czyszczenia futerka.

 Kot wolno żyjący jest łowcą polującym na drobną zwierzynę (gryzonie, ptaki, jaszczurki), które zjada w całości po uprzednim dokładnym pogryzieniu. Pamiętać o tym powinien każdy, kto chce ustrzec kota przed chorobami dziąseł i zębów. Domowe koty stanowczo za mało lub wcale nie muszą gryźć pożywienia. Dostają albo pokarmy z puszki, których zawartość jest tak miękka, że można ją łykać, albo suchą karmę, którą wystarczy nagryźć, aby pękła, i połknąć. Żeby umożliwiać kotu używanie zębów zgodnie z ich przeznaczeniem, można podawać mu mięso krojone w paski na tyle długie, aby nie można było ich połknąć (połknięcie spowoduje odruch wymiotny). Kot szybko zorientuje się, że aby zjeść mięsną „wstążkę", trzeba ją najpierw pogryźć. Ja tak kroję mięso, i to nawet kilkutygodniowym kociakom - doskonale radzą sobie z jego obróbką. 

 Podsumujmy więc, jakie mięso możemy kotu podawać?

  • indycze: pierś bądź inne elementy, mięso indycze to jedno z najzdrowszych, i to bynajmniej nie tylko dla kotów :) Pierś jest mięsem zbyt chudym, ja karmię głównie udźcem, i jest to jedyne surowe mięso, poza dozwolonymi rybami, które podaję swoim kotom;

  • wołowe: bardzo lubiane, szczególnie to z młodego wołu, czyli cielęcina - najczęściej mniam mniam; uczulam jednak, że na surowo jest to najbardziej niebezpieczne z mięs, mam tu na myśli zatrucia jelitowe, ponieważ fauna przebywająca w tym mięsie jest naprawdę bogata, i nie zniszczy jej mrożenie w naszych domowych zamrażarkach; ja z tego właśnie powodu zrezygnowałam z podawania wołowiny, chociaż koty ją bardzo lubiły, jednak oglądanie ich potem w przykurczonych pozach (ból brzucha) nie nastrajało mnie pozytywnie, więc wołowina z menu moich kotów została wycofana definitywnie;

  • kurczak: też mile widziany, moje koty najchętniej jedzą pierś; wiele osób i kurczaka podaje na surowo, ja jednak podaję pierś po lekkim obgotowaniu, razem z wywarem, który koty uwielbiają chyba nawet bardziej, niż samo mięso;

  • ryba: nie za często, Jeśli z tiaminazą, to absolutnie nie surowa (lista ryb dozwolonych na surowo powyżej), nie należy też podawać ryby wędzonej.

  • królik: jak najbardziej, ale pierwszeństwo dajmy sobie :)

  • podroby: tak,ale nie za często, ponieważ zawierają bardzo dużo witamin A i D, których nadmiaru kot nie będzie umiał usunąć, a to może wywołać choroby; u wielu kotów są też problemy jelitowe po zjedzeniu wątróbki, w takim przypadku proponuję z niej zrezygnować;

  • Nie podajemy wieprzowiny, ponieważ może ona zawierać wirus Aujeszky'ego, wywołujacy tzw. Wściekliznę rzekomą, inaczej chorobę Aujeszky'ego. Jest to choroba śmiertelna dla kota, a wirus jest bardzo odporny na działanie czynników zewnętrznych. Od razu uspokajam - dla ludzi ta choroba jest niegroźna. Dla kotów, powtarzam, jest śmiertelna...


Pamiętajmy też, że kot do pierwszego roku życia rośnie bardzo intensywnie, powinien więc mieć stały dostęp do suchej karmy, i bezwzględnie pamiętać należy o stałym dostępie do świeżej wody. Wystarczy namoczyć suchy pokarm, żeby zobaczyć, jak pęcznieje - to samo dzieje się w żołądku kota. Jeśli nie będzie miał dostępu do wody, zostanie ona "wyciągnięta" z tkanek naszego zwierzaka, czyli krótko mówiąc, bardzo szybko grozi mu odwodnienie, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

 Po okresie intensywnego wzrostu musimy już być czujni, aby kota nie utuczyć. Radzę tu stałą kontrole, ponieważ odchudzenie kota nie jest prosta sprawą. Psu możemy po prostu nawet dość rygorystycznie ograniczyć jedzenie. Kota nie wolno głodzić, ponieważ zacznie on spalać własny tłuszcz bez udziału węglowodanów, co prowadzi do powstawania w organizmie toksycznych substancji, które mogą doprowadzić do śpiączki ketonowej lub śmierci. Najlepiej więc uzbroić się w odporność na pomiaukiwania, nie przekarmiać, i zapewnić kotu odpowiednią ilość ruchu. Jeśli to z jakiegoś powodu się nie uda i kot cierpi na otyłość, pomocne są specjalne karmy, dostępne wyłącznie w lecznicach weterynaryjnych. Nie należy jednak podejmować żadnych kroków bez konsultacji z weterynarzem.

 Wiele osób stara się samodzielnie komponować kocie posiłki. Można to robić, ale trzeba mieć świadomość, że jest to wielka odpowiedzialność - kotu znacznie trudniej skomponować zbilansowany posiłek, niż psu. Nawet przy takim karmieniu dobrze jest, jeśli kot akceptuje i je w niewielkich choć ilościach suchą karmę - życie przynosi różne niespodzianki, niekiedy z jakichś powodów musimy wyjechać, albo wskutek nieszczęśliwego splotu okoliczności znajdziemy się na przykład w szpitalu, i nie będzie nikogo, kto by przygotowywał naszemu kotu świeże posiłki, jedynie "dochodzący personel" do posprzątania. Wówczas akceptacja suchej karmy jest dla kota zbawienna. Jak we wszystkim, najgorszy jest fanatyzm - bardzo zachęcam do jak największego udziału świeżych, sporządzanych przez siebie posiłków, ale bez całkowitego odsuwania karm suchych. W żywieniu moich kotów mięso ma naprawdę spory udział, a jeśli korzystam z jedzenia puszkowego, to tylko z takiego, w którym widzę, co jest podane - nie ufam mielonym papkom, poza tym nie służą kociemu uzębieniu. Ale, jak już napisałam, przy dużym udziale mięsa konieczna jest odpowiednia suplementacja, czy to w postaci past lub tabletek zawierających witaminy i minerały, czy odpowiednich mieszanek, dodawanych bezpośrednio do mięsa.

Pragnę też uczulić na krytyczne podejście do gotowych karm, ponieważ producenci bardzo często przemycają w nich składniki, które niekoniecznie powinny być podstawą żywienia naszego kota. Jeśli więc na opakowaniu widzimy, że karma ma dużo białka, zwróćmy uwagę, z czego pochodzi, czy jest to mięso, czy może białko pochodzenia roślinnego. Ile w karmie jest węglowodanów, głównych winowajców, jeśli chodzi o otyłość naszych kotów. Jeśli producent w ogóle nie podaje informacji, jaki jest procentowy udział węglowodanów w karmie, nie stosowałabym jej, bo znaczy to, że jest ich bardzo dużo, nawet do 30-40%. Obniżane ilości węglowodanów w karmach jest swego rodzaju miernikiem ich jakości, i jeśli producent nie przyznaje się do ilości węglowodanów, wróży to źle. Patrzmy też, jakie składniki użyte zostały do produkcji karmy - czy jest  to mięso, czy może tylko mączka, czyli pochodna-nie-wiadomo-czego. Na którym miejscu w składzie są podane - jeśli dopiero na 3. lub 4., po kukurydzy, pszenicy, i tego rodzaju atrakcjach, miejmy świadomość, że nie jest to wymarzone źródło białka dla naszego kota. Jak w przypadku naszego ludzkiego jedzenia, musimy być ostrożni.

 W razie jakichkolwiek wątpliwości co do żywienia naszego pupila, najlepiej poradzić się weterynarza, bądź doświadczonego hodowcy, i stosować się do jego zaleceń. Pozwoli nam to cieszyć się zdrowym, pełnym energii kotem przez wiele lat.


Opracowanie: Dorota Szadurska

bottom of page